niedziela, 17 czerwca 2012

Z kim walczyliśmy w powstanie warszawskie?

W Loży Prasowej TVN24 Tomasz Terlikowski, komentując ataki chuliganów podczas przejścia rosyjskich kibiców na mecz Polska-Rosja, stwierdził, że policja powinna być na to przygotowana i temu zapobiec, ponieważ, i to ważne:

bo przecież nawet on słyszał od swoich studentów, że ich koledzy-kibole z warszawskiej Pragi zmawiają się, żeby wziąć na Rosjanach odwet za powstanie warszawskie! Tak to mniej więcej brzmiało.

Skoro my sami uważamy, że byliśmy najwyraźniej podczas II wojny światowej w koalicji hitlerowskiej i walczyliśmy z Rosjanami, to czego znowu wymagać od prezydenta Obamy czy bardzo skrytykowanej u nas Debbie Schlussel za jej wypowiedź, że to Polacy wymordowali 3 mln Żydów.

Nie winiłabym szkoły za taką wiedzę uczniów prawobrzeżnej Warszawy, to jest przecież wersja solidarnościowa, lansowana po 1989 r. i wzmożona po powołaniu IPN i zbudowaniu muzeum powstania warszawskiego.

Warto by w zasadzie sprawdzić, czy jest to powszechna opinia uczniów Warszawy, czy raczej jej prawobrzeżnych mieszkańców, którzy nie doznali w takim stopniu okropieństw powstania i wobec tego nie ma u nich pamięci o tej tragedii przekazanej rodzinnie. To nie ich dziadkowie i rodzice w liczbie 40 tys. zostali wymordowani brutalnie przez Niemców w pierwszych dniach powstania, nie ich przodkowie siedzieli głodni, brudni po piwnicach, które były schronieniem jedynie przed odłamkami, ale nie bombami zrzucanymi na Warszawę.

Może też ktoś się orientuje, jaką wersję powstania lansuje muzeum powstania warszawskiego, czy to tam młodzież nabywa wiedzy, że Polacy walczyli wtedy z Rosjanami. Miałam wątpliwości, czy prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz słusznie chce znieść specjalny status tego muzeum, niezależny od władz Warszawy, teraz zaczynam nabierać przekonania, że być może ma rację.

Po 1989 r. w nieodpowiedzialny sposób zaczęto wypełniać białe plamy w historii związane z okresem 1939-1941, gdy na skutek paktu Ribbentrop-Mołotow nasze wschodnie ziemie znalazły się pod władzą ZSRR. Zainteresowanie wojną przekierowano na ten okres, na zbrodnię katyńską, w ogóle jakby zapominając, że po 1941 r. ZSRR zrobił woltę i znalazł się w koalicji antyhitlerowskiej, walnie przyczyniając się do zwycięstwa nad Niemcami.

Na Zachodzie rozumują dość prosto: był podział na państwa osi i jej satelitów oraz aliantów. Podejrzewam, że nikt tam nie rozumie naszej skomplikowanej sytuacji, a skoro sami ogłaszamy, że walczyliśmy z ZSRR, że to był nasz wróg, to zapewne uważa się, że zaliczaliśmy się do sojuszników Hitlera, których w Europie Środkowo-Wschodniej było niemało. Podobnie zresztą wykreowanie pojęcia państwa podziemnego może niezorientowanym sugerować, że była tu podczas okupacji jakaś polska władza państwowa i nie zapobiegła mordowaniu Żydów, a może i w tym uczestniczyła. W takiej wersji utwierdzają dodatkowo przeprosiny za Jedwabne prezydenta państwa Aleksandra Kwaśniewskiego.

Jeżeli chcemy być właściwie rozumiani i oceniani na Zachodzie, nasz przekaz musi być prosty i jednoznaczny. Musimy być dumni, że u boku zarówno wojsk ZSRR, jak i zachodnich aliantów dzielnie walczyliśmy na wszystkich frontach II wojny światowej i złożyliśmy daninę krwi w pokonanie reżimu hitlerowskiego. Z dumnie podniesioną głową sami o sobie musimy mówić, że jesteśmy wśród zwycięzców II wojny światowej. Co nastąpiło potem, to już inna historia i tu powinniśmy znaleźć odpowiednią formę przekazu, że tak dzielny sojusznik Zachodu został zdradzony i pozbawiony suwerenności na blisko pół wieku.


Uwaga: za dzień-dwa wystawię ten tekst na Onecie.

6 komentarzy:

  1. Fakt Mario Doro,
    Sporo zamieszania wokół tego okresu się porobiło.
    Zamiary były może i słuszne, bo wiele było kłamstw przez lata i ludzie, kiedy wreszcie mogli, chcieli to naprostować.
    Ale są jeszcze inne obiegowe opinie, które krążą po świecie.
    Nie wiem, czy wiesz, że większość ludzi na świecie wie tylko o powstaniu w getcie i na hasło Powstanie Warszawskie reaguje z automatu jakby to było tylko tamto powstanie, nie mając pojęcia, że to w zasadzie dwa oddzielne wydarzenia historyczne, nawet jeśli ze sobą powiązane czasem i miejscem.
    Niejeden raz musiałam naprostowywać to wśród moich znajomych z Niemiec, mówiąc że w Warszawie mieszkali w końcu nie tylko Żydzi, ale i Polacy.
    I tu właśnie widać skuteczne propagowanie historii przez Żydów i mało skuteczne przez nas samych, bo skoro nie umiemy w prosty sposób opowiadać o naszej historii, to się potem nie dziwmy, że nam wmawiają obozy koncentracyjne.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Iw, tak, już się spotkałam w prasie z tym, że powstanie w Warszawie kojarzy się tylko z tym w getcie. Również rozumiem tę chęć wypełnienia białych plam w historii, ale to poszło w niewłaściwym kierunku, także nam to szkodzi, czyniąc z nas poplecznika Hitlera.

      Usuń
  2. Też zauważam, że przy okazji omawiania różnych zdarzeń związanych II Wojną Światową jako głównego agresora wskazuje się Związek Radziecki. Rola Niemiec jest przemilczana i powoli zapada w niepamięć. To zapada w świadomość młodzieży oraz obcokrajowcom.
    Masz rację, że warto sprawdzić jak historię Powstania Warszawskiego przedstawia się w Warszawskim Muzeum. Mario, nie pozostaje nic innego, jak udać się tam osobiście a wrażenia opisać na blogu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Bet, co do muzeum powstania, to czytałam w prasie ironiczne wypowiedzi, że można odnieść wrażenie, że powstanie zostało wygrane. Jak dla mnie skandalem jest zachłystywanie się walką, a pomijanie cierpień ludności cywilnej.
      Czy ja bym przemogła swój wstręt do odwiedzania muzeów?
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Bardzo potrzebny tekst. Podpowiadam przesłanie na stronę PiS-u zamiast, albo obok zamieszczania w Onet, który właśnie zmienia właściciela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Tatul, wydaje mi się, że do PiS by to nie dotarło, bo oni na tej alternatywnej historii budują swoją tożsamość. Pozdrawiam.

      Usuń