Otóż udzielił on wywiadu "Wysokim Obcasom", w którym dokonał bulwersującego rozróżnienia na młode matki i wózkowe. Kim miałyby być te słuszne młode matki, to z relacji prasowych trudno stwierdzić. Natomiast wózkowe opisał następująco:
Dzieciaki
puszczone samopas, gdziekolwiek, a najlepiej na mój trawnik. To ich
durne puszenie się świeżym macierzyństwem, które uczyniło z nich -
przynajmniej we własnym mniemaniu - królowe balu. Patrzę więc, jak to
idą i gdaczą, jak stroją fochy, uważając się za Bóg wie co. Jak pytlują
nieprzytomnie, gdy tymczasem ich potomstwo obrzuca się piachem albo
wyrywa sobie nawzajem włosy. Jak rozkoszują się własnym klekotem i
wrzaskiem swych pociech. Jak turkoczą ohydnymi plastikowymi "jeździkami"
- jak je powabnie nazywają - w które wyposażyły dzieci. Dzieci
najwyraźniej potrzebne im do tego, aby coś znaczyć. Być Kimś. Domagać
się urojonych praw i zawieszenia społecznych reguł. [1]
Oczywiście, że nie oczekuję, iż kobieta będzie czytała Kanta na spacerze z dzieckiem. Ale oczekuję, że matka zajmie się dzieckiem w sposób rozwijający siebie i dziecko, że otworzy się na to dziecko i świat. [2]
Co za zdumiewająca
męska zawiść o radość z macierzyństwa! Dlaczego kobieta ma nie odczuwać
z tego powodu dumy i szczęścia. Dziecko nie powstaje przecież dla
kobiety bezkosztowo, jak to ma miejsce w przypadku mężczyzny. Organizm
kobiety przez 9 miesięcy musi wykonywać pracę konstruowania dziecka, a
potem wykonać duży wysiłek związany z porodem i dalszy wydatek
energetyczny, jeżeli niemowlę karmione jest piersią. Dochodzą do tego
nieprzespane noce, zmęczenie, niepewność, dlaczego dziecko płacze, czy
dobrze się rozwija.Oczywiście, że nie oczekuję, iż kobieta będzie czytała Kanta na spacerze z dzieckiem. Ale oczekuję, że matka zajmie się dzieckiem w sposób rozwijający siebie i dziecko, że otworzy się na to dziecko i świat. [2]
Prof. Mikołejko nie wie też, że obrzucanie się przez dzieci piachem to odwieczna ulubiona zabawa maluchów. Grzeczne siedzenie obok matki na ławce i słuchanie mądrej książki jest czymś z gruntu nienaturalnym dla małego dziecka.
A cóż w tym nadzwyczajnego, że kobiety chcą "popytlować" z innymi młodymi matkami, dostać od nich wsparcie, rozproszyć swoje obawy, skorzystać z ich doświadczeń.
Kobiety gdaczą i pytlują. A co w tym czasie robią tatusiowe? Czy naprawdę na kanapie przed telewizorem lub w knajpie przy piwie prowadzą uczone dysputy?
Ciekawe, w jaki sposób bez rozmawiania z dzieckiem na jego poziomie rozwoju można spełnić ten postulat filozofa rozwijania na spacerze siebie i dziecka? Poza tym dziecko śpi o wiele dłużej niż dorosły, często zasypia w wózku na spacerze, ale skąd miałby to wiedzieć filozof.
Zdumiewająco prof. Mikołejko wypowiedział się przy tym o polskich emigrantkach:
Polska
jest jedynym krajem Europy, w którym występuje nieproporcjonalny wyjazd
kobiet w wieku rozrodczym, co grozi katastrofą ludnościową. Znaczna
część tych kobiet wyjeżdża do Szwecji lub Anglii, żeby się urządzić przy
pomocy dziecka. Urządzić siebie, nie dziecko. [1]
Są raporty, które mówią o tym, że Polki wychodzą za granicą za cudzoziemców i awansują społecznie. Wiele kobiet używa rodzenia po to, by się zaczepić, by w Wielkiej Brytanii czy Skandynawii brać zasiłki i dzięki dziecku nie pracować. Wierzy pani w gwałtowną masową miłość polskich 20- i 30-latek do niemieckich 60-letnich rolników? Ja nie. Ten styl kobiecej kariery za granicą powinien zostać opisany bez ceregieli. [2]
Są raporty, które mówią o tym, że Polki wychodzą za granicą za cudzoziemców i awansują społecznie. Wiele kobiet używa rodzenia po to, by się zaczepić, by w Wielkiej Brytanii czy Skandynawii brać zasiłki i dzięki dziecku nie pracować. Wierzy pani w gwałtowną masową miłość polskich 20- i 30-latek do niemieckich 60-letnich rolników? Ja nie. Ten styl kobiecej kariery za granicą powinien zostać opisany bez ceregieli. [2]
Nie spotkałam się chyba nigdy z tak drastycznym potępieniem kobiet, które nie chcą uczestniczyć w wyścigu szczurów, tylko decydują się na tradycyjne role matek. Czy można się dziwić, że kobiety chcą awansować społecznie? Że chcą, żeby ich dzieci wychowywały się w dobrych warunkach, nie chodziły głodne albo nie zostały zabrane im z biedy do domu dziecka, jak to dzieje się w Polsce. Jaka perspektywa pracy czeka dziś młode kobiety w Polsce, nawet wykształcone kosztem opłat na podrzędnych uczelniach?
Co prof. Mikołejce do tego, że kobiety wychodzą za mąż za granicą i decydują się nie pracować? Jakiś szowinizm narodowy, powrót do kultu Wandy, co nie chciała Niemca? To raczej problem systemu gospodarczego i społecznego w Polsce, że mężczyźni nie są w stanie zarobić na dzieci lub nie chcą udostępniać dzieciom części swoich zasobów.
W innym fragmencie filozof pisze:
Mój felieton to nie atak na
kobiety. To atak na bezczelne baby, które kosztem i kobiet, i mężczyzn
usiłują urządzić sobie wygodne życie. Czy istnieje waga, na której
jednej szali można położyć 24-latkę, która nic nie robi, czasem tylko
szturchnie dziecko, żeby nie sypało piaskiem w kolegę, a na drugiej
starszego filozofa? Można zważyć, kto jest więcej wart?
Oto wyobrażenie filozofa o pracy kobiety w domu przy dziecku: "nic nie robi"!
Cały ten wywód to jednak coś więcej, gdyż jest to również atak na ludzi prostszych, gorzej wykształconych bez ambicji udziału w walce szczurów. Czy jest to wstęp do propagowania eugeniki, gdzie będzie się szykanować "gdaczące wózkowe"? Odbierać kobietom prawo wyboru indywidualnej ścieżki życiowej, nawet tylko kury domowej u boku zamożnego Niemca? Często feministki kłamliwie oskarżane są o promowanie dla kobiet takich wzorów gonienia za karierą, tu jednak mamy taki wzorzec zaproponowany przez mężczyznę filozofa.
Na jakiej zresztą płaszczyźnie filozof chce mierzyć wartość "gdaczącej wózkowej" i filozofa? Czy o wartości człowieka stanowi przede wszystkim jego potencjał intelektualny, czy również ogłada, tolerancja, dobroć?
[1] http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,12424754,_Wozkowe___
Wojowniczy__dziki_i_ekspansywny_segment.html
[2] http://wyborcza.pl/1,75248,12438664,Prof__Mikolejko__Dlaczego_rozpetalem
_wojne_z__dzikimi.html?bo=1