piątek, 1 czerwca 2012

Śmieszne antykomunistyczne wspominki celebryty - festiwal w Opolu

Oglądałam dziś festiwal w Opolu, pierwszy koncert prowadzony przez Wojciecha Manna i jego synka poświęcony piosenkom z lat 60. Niby sentyment do tych piosenek, a jednak nie obyło się bez uszczypliwości pod adresem PRL.

Gdyby Wojciech Mann zastanowił się przez chwilę, to by akurat takiego przykładu nie dał. Otóż przeczytał list do jakiejś redakcji z tamtych lat krytykujący Czesława Niemena, w tym sensie, że sprowadza swoją muzyką młodych ludzi na złą drogę. Ponadto wydziwiał pan Mann na tamtejsze władze nielubiące młodzieżowej muzyki.

Powiedziałabym, że dziś mamy jeszcze gorzej. Wtedy przynajmniej piosenkarzy młodzieżowych i twórców, jeżeli nie podejmowali działalności antypaństwowej, nie stawiano przed sądami za ich działalność twórczą. A to przecież zdarzyło się w dzisiejszych czasach m.in. Nieznalskiej Dodzie i Nergalowi!

Nieznalska po wielu latach została uniewinniona, Nergal również został uniewinniony, Doda została w I instancji skazana.

Ale to przecież nie wszystko! Nieznalskiej prac nie chciały wystawiać galerie, Doda w wywiadzie w "Polityce" stwierdziła, że ma problemy z występami w wielu miejscowościach, Nergala ma nie być w następnej edycji programu rozrywkowego.

Wiele można powiedzieć, i słusznie, o cenzurze w PRL, o niekiedy dość konserwatywnym podejściu tamtych władz do kultury i nowych prądów. Jednak wtedy reguły gry ze strony państwa były mniej więcej jasne i nie było tak jak dziś, że powstają jakieś prywatne grupy nacisku, które w imieniu kilkuset czy nawet kilku tysięcy obywateli chcą narzucać milionom swój gust i decydować, kto może, a kto nie występować lub wystawiać swoje dzieła. Uważam, że taki system jest jeszcze bardziej opresyjny niż PRL-wski.

Ta kobieta, która w latach PRL napisała list o złym wpływie muzyki Niemena na młodzież, mogła co najwyżej sprawić mu przykrość, ale dziś takie paniusie zyskały prawo nękania artystów po sądach w związku z obrażeniem ich uczuć religijnych na podstawie nadinterpretacji przepisów k.k., i to nawet wtedy gdy osobiście nie widziały dzieł czy przedstawień.

Żeby było śmieszniej, to w następnym koncercie Janusz Panasewicz wyjaśniał genezę powstania piosenki "Kryzysowa narzeczona". Trafnie artysta stwierdził, że od 30 lat trwa u nas jakiś rodzaj kryzysu, a gdy dodał, że piosenka mówi o emigracji w poszukiwaniu lepszego życia, to też można się uśmiechnąć, że po 30 latach jest dokładnie taki sam problem jak w PRL: młodzi ludzie masowo emigrują z Polski za chlebem. A w zasadzie jest nawet gorzej, bo wtedy każdy miał pracę, a teraz młodych ludzi dotyka bezrobocie.

To wszystko pokazuje, że lepiej cieszyć się dawnymi piosenkami, a nie wdawać się w porównania, politykę, bo każdy medal ma dwie strony.


Na Onecie, który lepiej działa, jest tekst o zaproszeniu  J. Kaczyńskiego do prezydenta. Warto też przeczytać tekst "Ostatni kowboj sportu" o wypowiedziach Jana Tomaszewskiego.

8 komentarzy:

  1. Trochę mu to śmiesznie wyszło...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj dr Brunet, często, gdy ktoś zbyt dobrze pamięta, co było w PRL, to nie widzi, że obecnie pod tym względem wcale nie jest normalnie.
      Na Onecie też już da się komentować.

      Usuń
    2. Próbowałem, nie dało się, spróbuję raz jeszcze:)

      Usuń
  2. Trochę łagodniej oceniam wczorajszy występ panów Mannów. Drobne złośliwostki na temat PRL nawet mnie nie raziły tak bardzo jak pointa na zakończenie. Pan Wojciech sugerował, że w czasach PRL zbyt żywiołowa reakcja publiczności wywoływała surową reakcję Milicji.Tu przesadził zdecydowanie.
    Niestety modne są kpiny z czasów PRL, często mijające się z prawdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Bet, w większości te żarciki były sympatyczne. Ale jednak Mann zasugerował, że to w PRL było oburzenie społeczne muzyką młodzieżową. Ale nawet jeśli było trochę niezrozumienia ze strony starszych dla długowłosych, głośno grających, to jednak nie było tej napastliwości co teraz na tle religijnym.
      Ta końcówka rzeczywiście była niestosowna.

      Usuń
  3. ..."że w czasach PRL zbyt żywiołowa reakcja publiczności wywoływała surową reakcję Milicji."
    Jeżeli publiczność demolowała salę i okolicę, zgadza się, reakcja była.
    Kolejny odważny zza kulis wychynął. Tak dzielnie walczył z cenzurą i komuną zapewne też, że bez szkody dla dalszej kariery ocenzurował książkę w TVP. W sposób typowy dla ..., paląc ją na wizji.
    Inni bojownicy w Opolu, dokopali, ulubieńcowi komuny Januszowi Laskowskiemu jako wykonawcy "Kolorowych jarmarków" i Ryszardowi Ulickiemu (komuch) autorowi tekstu. I co ciekawe, dalej walczyli z komuną.
    W Sopocie okazało się, że piosenka ta jest super, godna nagrody. Taki oficjalny, podziemny nurt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Mann raczej nie miał na myśli demolowania otoczenia. Z kontekstu tej wypowiedzi na pewno to nie wynikało.

      Usuń
    2. Witaj anonimowy, jeśli dobrze cię rozumiem, to zauważasz hipokryzje dziś tak krytykujących PRL. Mnie to też się nie podoba, stąd ten tekst.

      Usuń