poniedziałek, 11 czerwca 2012

Leszek Balcerowicz przeciwko Karcie Nauczyciela

1388. Prof. Leszek Balcerowicz przeciwko Karcie Nauczyciela

Jeśli ktoś chce się zapoznać z doktrynalnym podejściem neoliberalnym, odpowiedzialnym za ściągnięcie na świat wielkiego kryzysu, z którym tak trudno się uporać, to powinien koniecznie poczytać, posłuchać prof. Leszka Balcerowicza. Mimo, że jego mentorzy, George Soros i Jeffrey Sachs, już zrozumieli katastrofalne skutki wprowadzania neoliberalnych rozwiązań, to prof. Balcerowicz wiernie trwa na posterunku doktrynalnego neoliberalizmu.

Doskonałą okazję tworzy wywiad z prof. Balcerowiczem zamieszczony w "Rzeczpospolitej"*, w którym wypowiada się on Karcie Nauczyciela, uznając ją za winną wszelkiego zła, jakie dzieje się w szkole. O swojej odpowiedzialności z racji udziału w rządzie Jerzego Buzka, który wprowadził  katastrofalną reformę szkolnictwa, już jakby zapomniał.

Dla Leszka Balcerowicza szkoła to instytucja usługowa. Zauważył on, że w niektórych krajach usługi z publicznych pieniędzy świadczone są przez podmioty niepubliczne, w Polsce ma to miejsce w zakresie usług zdrowotnych i dalej porównał:

"Zakłada się zatem milcząco, że reguły socjalizmu, czyli preferowanie własności prywatnej, nie sprawdziły się przy produkcji cegieł, ale są dobre do świadczenia usług edukacyjnych. Nie rozumiem, skąd przekonanie, że nie mogą ich świadczyć podmioty prywatne różnego typu. [...]

Podstawowy problem polega na tym, że państwo ma kłopot z efektywnym wydawaniem pieniędzy, a społeczeństwo żyje w iluzji, że są to jakieś własne pieniądze tego państwa. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że gdy działają grupy roszczeniowe, to chcą one wyciągnąć pieniądze z ich kieszeni"*.

Ogólnie rzecz biorąc, w całym swoim tekście prof. Balcerowicz występuje przeciwko Karcie Nauczyciela, jego zdaniem nauczyciele pracują zbyt krótko przy tablicy, szczególnie w szkole podstawowej, zarabiają zbyt dużo, a jeszcze rząd ciągle im daje podwyżki, oraz coraz mniej dzieci przypada na jednego nauczyciela. Nawiązując do ostatnich protestów przeciwko ACTA prof. Balcerowicz proponuje, aby ludzie skrzyknęli się w ten sposób przeciwko grupom broniącym swoich przywilejów, w tym wypadku nauczycielom. Twierdzi, że należy zlikwidować Kartę Nauczyciela, co pozwoli samorządom lepiej opłacać lepszych nauczycieli, gdyż:

"Teraz w tym względzie obowiązuje socjalistyczna urawniłowka. Wszyscy, bez względu na jakość wykonywanej pracy, dostają podwyżki. Niszczy to bodźce zachęcające pracowników do podnoszenia kwalifikacji czy lepszego wykonywania swojej pracy. Traci na tym jakość edukacji, czyli uczniowie"*.

Oto doskonały przykład na rozumowanie, które przykłada kryteria produkcji cegieł do nauczania i traktuje pracę nauczyciela jak wykonywanie usług, co w ślad za prof. Balcerowiczem można by porównać z zelowaniem butów!

Ciekawe, kiedy prof. Balcerowicz ostatnio był w szkole? Bo ja u jednego z synów od pierwszej klasy podstawowej do ostatniej liceum (czyli w trzech szkołach) byłam w Radzie Rodziców, a u drugiego regularnie chodziłam na zebrania. No i oczywiście, gdy dzieci były młodsze odprowadzałam je do szkoły. Wystarczyło mi tylko wejść na teren szkoły, usłyszeć ten dziki gwar na przerwie, żeby stwierdzić, że chyba bym oszalała, gdyby mi przyszło przebywać choć trochę dłużej.

Z racji działania w Radzie Rodziców wiem, że awans nauczyciela nie jest wyłącznie automatyczny, jest on na każdym etapie przed awansem na nowy szczebel oceniany, opiniowany jest również przez Radę Rodziców, istnieją też konkretne wymogi, które musi spełnić.

Nie rozumiem, na jakiej podstawie prof. Balcerowicz uważa, że Polacy są bałwanami i nie rozumieją, że wynajmują za swoje podatki państwo, aby realizowało ich potrzeby (również edukacji dzieci) taniej, niż oni sami mogliby to sfinansować.

Nie podoba mi się, że swoimi wypowiedziami prof. Balcerowicz niszczy autorytet nauczycieli, przedstawiając ich jak roszczeniową grupę. No, ale to efekt traktowania nauczyciela jak usługodawcy sprzedającego taki sam produkt jak np. cegły.

Oczywiście jest wolność słowa, każdy może głosić dowolne poglądy, ale jak długo pozwolimy, aby doktrynerzy neoliberalni wywierali wpływ na naszą politykę i próbowali niszczyć więzi społeczne, podważać uznane w społeczeństwie wartości, i właśnie z wartości czynić usługi na sprzedaż.

Szkoła to nie fabryka, a nauczyciel to nie sprzedawca! Nawet tylko przekazywanie wiedzy zgodnie z ustalonym programem nie jest jej sprzedawaniem. Nauczyciel musi też sprawiedliwie ocenić ucznia. Nie pamiętam już gdzie czytałam niezmiernie trafną uwagę, że podnoszenie pensum oznacza też zwiększanie liczby uczniów na nauczyciela, co powoduje, że relacja uczeń - nauczyciel staje się bardziej bezosobowa, trudniej więc zarówno znaleźć ucznia bardziej zdolnego i go inspirować, jak i mniej zdolnego, któremu trzeba pomóc, trudniej też ocenić.

Traktowanie nauczania jak produkcji cegieł, wprowadzenie relacji nie nauczyciel - uczeń, ale sprzedawca - klient oznacza też, że uczeń ma prawo wymagać otrzymania odpowiednich ocen, jak to się dzieje nieraz na prywatnych uczelniach, gdy studenci uważają, że za pieniądze należy im się dyplom jak psu micha.

Gdyby prof. Balcerowicz praktycznie miał coś wspólnego ze szkołą, jak ja we wspomnianej RR, ale nawet gdyby się zastanowił nad tymi cegłami, to by wiedział, że tak jak z kiepskiego materiału powstaną kiepskie, rozpadające się cegły, tak mogą być najlepsi nauczyciele, a gdy przyjdą gorsi uczniowie, to sukcesów nie będzie. I widziałam to na przykładzie gimnazjum, gdzie u starszego syna ta sama nauczycielka matematyki miała uczniów z szóstkami i piątkami, a po kilku latach już głównie trójkowych.

Przy okazji szkolnictwa ujawnia się wstydliwa prawda, że rozwarstwienie zamożności rodziców przekłada się na rozwarstwienie szans ich dzieci na równy strat w życie i równą edukację. Zaczyna się od przedszkoli i potem trwa przez wszystkie szczeble edukacji. I nie jest winna temu Karta Nauczyciela, ale neoliberalne reformy zaprowadzone w 1999 r. przez prof. Balcerowicza, potem wzmocnione w kadencji 1997-2001, oraz reforma szkolnictwa z 1999 r., która przez wprowadzenie gimnazjów, obniżyła wiek różnicowania szans edukacyjnych o dwa lata.

Prof. Balcerowicz, widząc całe zło w rzekomo roszczeniowej postawie nauczycieli, zupełnie nie dostrzega reformy zarówno organizacyjnej, jak i programowej, którą wprowadził rząd z jego udziałem. Nic nie może poradzić najlepszy nawet nauczyciel, jeżeli musi przygotowywać młodzież nie do zdobywania wiedzy, samodzielnego myślenia, ale rozwiązywania testów pod klucz. Obśmiane to zostało kilka lat temu przez "Dziennik", który udowodnił, że poeta nie zdałby matury z interpretacji swojego wiersza, bo nie umieścił w niej słów kluczowych.

Ostatnio wprowadzone zmiany powodujące, że nauczanie ogólne będzie się kończyć po pierwszym roku szkoły ponadgimnazjalnej, spowoduje jeszcze większe obniżenie się poziomu wykształcenia naszej młodzieży. To jest przeciętnego poziomu wykształcenia, bo tych najzamożniejszych będzie stać, żeby swoim dzieciom zapewnić dobrą edukację.

Na koniec zostawiłam sobie kwestię wartości. Czym ma być szkoła? Czy jako społeczeństwo chcemy pozbawić ją jej funkcji wychowawczych? Czy nauczyciel ma być usługodawcą, jak ktoś podający cegły, którego może kiedyś zastąpią robot i komputer, czy chcemy dla naszych dzieci od szkoły czegoś więcej? Czy szkoła ma zatracić funkcję tworzenia środowiska społecznego, przygotowującego młodego człowieka do funkcjonowania w społeczeństwie, ma zaprzestać przekazywania wartości takich jak rzetelność, uczciwość, dobre wychowanie, szacunek dla innych. Po części już szkoła to zatraciła wskutek reform powodujących, że dzieci, potem młodzież są przerzucani ze szkoły do szkoły, zanim nawiążą się jakieś przyjaźnie, a nauczyciele staną się dla nich autorytetami.

Neoliberalizm nie uznaje kapitału społecznego, który może powstać dzięki więzom międzyludzkim opartym na zaufaniu, życzliwości. A jesteśmy jednym z najbardziej nieufnych społeczeństw w Europie, prof. Janusz Czapiński przestrzega często, że to tworzy szklany sufit, który nie pozwoli nam się dalej rozwijać. W tak nieufnym społeczeństwie łatwo jest poszczuć jednych przeciwko drugim, sugerując, że mają oni choć trochę lepiej, że wychylili nieco głowę z tej kadzi w polskim piekle. Czemu jednak to szczucie ma służyć?

Jak jutro, pojutrze uczeń ma odnieść się z szacunkiem do nauczycieli, skoro przeczytał, że zdaniem znanego profesora, hołubionego przez GW, to zorganizowana, roszczeniowa grupa chcąca wyciągać pieniądze z kieszeni podatników?

*Karta szkodzi uczniom (wywiad Bartosza Marczuka i Artura Grabka z prof. Leszkiem Balcerowiczem), "Rzeczpospolita", 11.06.2012.



Ten tekst znajduje się również na Onecie. Tam również recenzja książki Roberta Gwiazdowskiego "Emerytalna katastrofa".

24 komentarze:

  1. Mario - kiedyś podczas spotkania z L.B. zadałem mu pytanie - "a co z lekarzami?", na co odparł ze złośliwym uśmiechem "niech się przekwalifikują". To cała jego filozofia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj dr Brunet, no, właśnie, to jest typowe, że on nie widzi kosztów społecznych, jako neoliberał widzi tylko jednostki. Margaret Thatcher też mówiła, że społeczeństwo nie istnieje. Tyle że nasza cywilizacja opiera się na więzach społecznych.

      Usuń
    2. Jednak lekarze jakoś sobie poradzili bez przekwalifikowania się...

      Usuń
    3. Witaj Bet, cóż wielu lekarzy wyjechało z Polski, kiedyś był nagłaśniany problem z brakiem anestezjologów.

      Usuń
    4. Mario, miałam na myśli tych co jednak zostali...

      Usuń
    5. Bet, a ja trzeba trafu, że znałam lekarkę, która nie pracowała w zawodzie.

      Usuń
  2. Przyczyną problemów w w polskiej szkole nie jest Karta Nauczyciela, ale negatywna selekcja to zawodu. Skoro idą tam osoby, które nie dostały lepszej pracy to tak to wygląda. Zresztą o koniecznych zmianach w edukacji można opasłe tomy pisać

    P.S. zajrzyj na maila

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Erinti, wydaje mi się, że nauczyciele teraz lepiej zarabiają, poza tym mają stabilność zatrudnienia, tak więc chyba wreszcie ta selekcja negatywna nie zachodzi. Według moich obserwacji największym problemem jest reforma szkolnictwa, zarówno organizacyjna, jak i programowa.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Mario, nauczyciele zarabiają całkiem nieźle, już nie słychać powszechnych lamentów. Karta Nauczyciela w lwiej części jest przeżytkiem, ale i doskonałym pretekstem dla związkowych działaczy, którzy chcą udowodnić swoją ważność. często mam wrażenie, że na Karcie a raczej jej obronie, zależy głównie działaczom związkowym.
      Nie można bronić za wszelka cenę nauczycieli w pustoszejących szkołach, nie można trzymać "byle jakich" nauczycieli na etatach chronionych przez Związek Zawodowy itd itd...

      Usuń
    2. Witaj Bet, piszesz, że się ze mna zgadzasz, ale z komentarza wynika, że nie. Ja jestem za utrzymaniem Karty Nauczyciela, zdestabilizowanie jeszcze jednego zwodu nie przyniesie nic dobrego. W przeciwieństwie do tego, co kłamią neoliberałowie, którym zdaję się wierzysz, lepiej pracują ludzie mający stabilność zatrudnienia, związani emocjonalnie ze swoim miejscem pracy. A szkoła to przecież nie jest producent cegieł, tu tworzą się więzi społeczne. Potępiam Balcerowicza za sprowadzanie nauczania i wychowywania młodzieży do usług edukacyjnych.
      Już dotychczasowe reformy organizacyjne i programowe podkopały szkołę, uderzenie w stabilność pracy nauczycieli odbije się niekorzystnie na dzieciach.

      Usuń
    3. Mario, moje słowa "masz rację" dotyczyły stwierdzenia, że nauczyciele już nieźle zarabiają. Nie zaznaczyłam tego wyraźnie w komentarzu i mogłaś zrozumieć, że to dotyczy całego twojego tekstu oraz komentarzy.

      Usuń
    4. Witaj Bet, rzeczywiście, może zbyt pobieżnie przeczytałam twój komentarz i nieporozumienie. Ale mam nadzieję, że jasno przedstawiłam swój sprzeciw wobec podkopania pozycji nauczycieli. Nauczyciel powinien cieszyć się wśród uczniów szacunkiem, i to zapewnia Karta Nauczyciela, dająca stabilność zawodową i całkiem dobre zarobki. Jeszcze kilka lat temu zdarzały się żenujące sytuacje, gdy nauczyciele po pracy w szkole, aby związać koniec z końcem dorabiali jako kelnerki czy w warsztatach. Pomysły Balcerowicza, który by spowodowały taka sytuacje uderzyłyby w biedniejsze dzieci, bo to ich by uczyli gorsi nauczyciele. Nasze społeczeństwo nie zasługuje na zwiększenie segregacji majątkowej w szansach edukacyjnych i na przyszłość. Ale rozumiem, że zdanie może być inne. Ostatecznie w USA dla biedoty, Czarnych też są gorsze szkoły. Jeżeli chcemy zerwać z unitarnością kraju, podzielić go rzeczywiście na zwalczające się hordy, to podkopanie szans edukacyjnych jest na to dobrym sposobem.

      Usuń
  4. Hej.
    Wpadlam na moment, cos Ci pokazać.
    Jestem z nich zadowolona!!!!!
    Patrz:)
    Jest nowa , cudowna akcja w Internecie. Wreszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    http://tiny.pl/hp3zf

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Planeto, dziękuje ci za odwiedziny i za tę informację. Niemniej Onet jako organizator jest dla mnie niewiarygodny, ponieważ hołubi i poleca blogi, na których króluje niewyobrażalne chamstwo.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Kazda droga zaczyna sie od pierwszego kroku.
      Wierze, ze to jest własciwy:)
      Ja jestem zdecydowanie za kulturą wypowiedzi na temat:)
      Powinna byc WYMAGANA wszędzie.
      Począwszy od góry.:)

      Usuń
    3. Planeto, ja również zawsze opowiadałam się za tym, żeby wyrażać się w sieci kulturalnie. Nie cierpię jednak obłudy, niewiarygodni są ci, o których można powiedzieć: diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni.
      Onet, jeżeli chce być traktowany wiarygodnie w tej walce o kulturę, to powinien kontrolować przynajmniej 30-50 blogów z rankingu w każdej kategorii, a już minimum 20, zwracać uwagę blogerom piszącym chamskie teksty i po niedostosowaniu się do tego na 2 tygodnie wycofywać blog z udziału w rankingu. To oczywiście tylko minimum.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Nie wiem czy maja takie prawo.
    Monitowac tak, pokazywać tak, zwracac uwage, tak, ale zamykac?
    Nie sadze.
    Bo czasem na głupote ludzką, zazdrosci i cham.stwo i rózne choroby blogerzy nie do konca maja wpływ.
    A licznik nie jeste obowiazkiem.
    Ja nie mam ochoty widziec IP kazdego kto do mnie wchodzi.
    Dlatego powinni sie angazować w takie akcje, byc moze one cos zmienią.
    Coć = świadomosc.
    A od niej wszystko sie zaczyna.
    Karac to powinni naszą władze za nieodpowiednie zachowanie.
    Od nich wypadałoby zaczac.
    Bo na nich patrzy cała Polska i niestety sie uczy.
    Smutna prawda.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planeto, napisałam niejasno, nie piszę w żadnym razie o zamykaniu komukolwiek bloga, ale o pozbawieniu go uczestniczenia w rankingu popularności blogów (to dotyczy Onetu), bo tu jest ten ranking), np. na dwa tygodnie, bo mam wrażenie, ze niektórzy epatują chamstwem, żeby zwrócić na siebie uwagę i wyskoczyć wyżej w rankingu.
      Władzę to mają możliwość co 4 lata ukarać kartką wyborczą wyborcy. Nie robią tego, bo widać sami tacy są i im się to podoba. Poza tym fakt, że głosuje sie nieraz na mniejsze zło.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Tak czy siak bardzo mnie cieszy, ze chociaż o tym mówią.
      Bardzo:)
      I nie ma pojecia mniejsze i wieksze zło.
      Zło to zło.
      Po prostu.
      Dobranoc.

      Usuń
  6. Planeto, a tu się różnimy, dla mnie nie ma podziału dychotomicznego dobro - zło, ale skala od dobra zła, którą można opisać znana krzywą dzwonową.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka szkoda, że dyskusja zeszła na zupełnie inny temat. Liczyłem na wyczerpanie tematu, którym jestem zainteresowany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Tatul, rzeczowa dyskusja na temat jest pod tym samym tekstem na Onecie. Zapraszam do dodania tam komentarza. Bardzo mnie on interesuje.

      Usuń
  8. Rzeczywiście, Mario, w Twoim tekście jest wiele racji, zarówno w odniesieniu do Karty Nauczyciela i tego, czy to ona jest źródłem zła w polskiej oświacie (a nie, nie jest), jak i dotychczas wprowadzonych zmian, na przykład utworzenia gimnazjów (to był fatalny krok, ale, przynajmniej z jednego powodu, powrót do status quo ante będzie jeszcze fatalniejszy...).
    Balcerowicz jako idiota i kłamczuch denerwuje mnie od dawna, partyjny beton przy nim to wzór ugodowości i spolegliwości. "Errare homo est, nil nisi insipientis in errore perseverare" - i tej drugiej części przysłowia Balcerowicz za diabła-Iwana nie pojmuje... Albo udaje, że nie pojmuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Kroniko, rzecz w tym, że po nowych reformach programowych w istocie powrócono do dawnego systemu, tylko w o wiele gorszej wersji.
    To patologiczny antykomunizm każe niszczyć wszystko to, co było nawet najlepsze w PRL, a tak oceniam Kartę Nauczyciela, która ustabilizowała pracę tej grupy zawodowej. Balcerowicz jest doktrynerem i to sie mści na naszej gospodarce, że jest uważany za autorytet.

    OdpowiedzUsuń