wtorek, 29 maja 2012

Nasi kibice w filmie BBC

Wielkie wzburzenie wywołał film dokumentalny BBC ukazujący polskich i ukraińskich kibiców. Za przesadne zostały uznane słowa czarnoskórego angielskiego piłkarza, który odradzał przyjazd do Polski na Euro, ponieważ można wrócić w trumnie.

Film pokazywał prawdziwe zachowania naszych kibiców, antysemickie hasła i okrzyki oraz wypowiedź prokuratora, że nazywanie się nawzajem Żydami, jako obelga, przez zwaśnionych kibiców, to taka nasza tradycja.

Nie widziałam tego filmu, tylko fragmenty pokazywane w TV. Nie znam środowiska kibiców, jedynie tyle o ile z relacji medialnych, z informacji od pewnej młodej osoby, która trochę obracała się w tym środowisku, no i miałam parę razy nieprzyjemność jechać autobusem, do którego wsiedli kibice Legii jadący na mecz na Łazienkowską. Wiem też, że niedawno rozpoczął się proces kibiców, którzy zatłukli jakiegoś innego kibica w Krakowie.

Nie jestem więc w żadnym razie specjalistą, ale mam mniej więcej podobną opinię o naszych kibicach oraz o uczestniczeniu w meczach jak to pokazano w dokumencie BBC. Podobnie uważam, że strach wybrać się na mecz i spotkać z kibicami. Nie odróżniam ponoć odmiennych kibiców klubowych od tych od rozgrywek narodowych. Z prawdziwym strachem myślę o Euro, bo przecież nie da się narobić zakupów na miesiąc naprzód i zabarykadować się w domu.

A przecież do naszych kibiców dołączą również obcy, podobni lub może i gorsi. Jako wyjątkową drwinę odbieram wypowiedzi premiera o gościach, którzy do nas przyjadą i których trzeba serdecznie i gościnie podjąć. Co za goście? To przecież kibice? Raczej trzeba myśleć, jak im nie stanąć na drodze i czmychać na ich widok!

Oczywiście, że zachowania naszych kibiców pokazane w filmie BBC nie są typowe dla większości Polaków, ale obawiam się, że dla większości kibiców - tak!

Warto jednak zauważyć, że u nas zasięg antysemityzmu, ksenofobii, mowy nienawiści jest nawet większy, niż się o tym mówi. Łatwo można przekonać się o tym w sieci. I nie chodzi mi bynajmniej tylko o chamstwo i wulgaryzmy, ale kwestionowanie z pełnym przekonaniem poprawności politycznej jako rzekomo ograniczenie wolności słowa.

Niezliczoną ilość razy czytałam w sieci i byłam przekonywana o szkodliwości poprawności politycznej. Zdaniem wielu rzekomo wolność słowa to prawo do dowolnego obrażania, lżenia innych, sprawia im przykrości, nazywania ich wulgarnie. Poprawność polityczna, która jest kulturą zachowania między ludźmi, liczeniem się z odczuciami innych, u nas chyba jest uważana za jakiś uciążliwy balast, uniemożliwiający ekspresję, szczerość, spontaniczność.

U nas zupełnie nie rozumie się co to kultura, empatia, subtelność, ale panuje brutalne chamstwo! W znanej konserwatywnej szwajcarskiej gazecie ukazał się swego czasu nieraz już przeze mnie cytowany artykuł niemieckiego socjologa Wolfganga Sofsky'ego, który m.in. właśnie odniósł się do tej rzekomej szczerości chama:

"Cham nierzadko tłumaczy swoje zachowanie potrzebą ujawniania prawdy. Niezafałszowana moralność wymaga - jak twierdzi - mówienia wszystkiego bez ogródek. Ignorowanie podstawowych względów delikatności i dyskrecji to jego zdaniem wyraz szczerości i prostolinijności. Dobre maniery - to tylko zakłamanie i obłuda. Oburza się głośno na wysuwanie pozornych - jego zdaniem - przeszkód natury moralnej, na puste gesty, na teatralne odgrywanie ról. Uprzejmość jest według niego tylko grą pozorów, przestarzałą szopką z minionej epoki. [...] Jedynie bezwzględne nieliczenie się z niczym służy - w mniemaniu chama - jawności i prawdzie" [...]

Moralność nie polega przecież na braku wszelkiego nieumiarkowania, złośliwości czy skłonności do agresji, ale na ich skutecznym opanowaniu. Przyzwoitego człowieka cechuje nie tyle obowiązkowość, cnota i czystość obyczajów, co siła charakteru pozwalająca zapanować nad nieszlachetnymi pobudkami"*.

Trudno powiedzieć, dlaczego u nas umiłowanie wolności, w tym wolności słowa, oznacza nieumiarkowanie w wyrażaniu poglądów, dopuszczanie do chamskiego obrażania innych. Dlaczego nie protestujemy przeciwko mowie nienawiści, a nawet można usłyszeć jej pochwałę. Skąd to rozpasane chamstwo?

I trudno się dziwić, że skoro pojawia się ono w wypowiedziach pozornie kulturalnych, wykształconych ludzi jako kwestionowanie poprawności politycznej w jej słusznej, nieprzesadzonej postaci, to tym bardziej w wulgarnej formie występuje na stadionach.

Dobrze, że czasem obcy podetkną nam pod nos lustro, gdzie możemy swoje niezbyt ładne oblicze. Szkoda, że premier i nasi politycy przyjęli postawę, że w gruncie rzeczy wszystko jest w porządku, a takie samo chamstwo lub czasem gorsze u innych jest doskonałym alibi dla naszego.


*Wolfgang Sofsky, "Forum" 2007, nr 21 (za "Neue, Zuercher Zeitung", 28.04.07).

19 komentarzy:

  1. Nie jestem wzorem kultury, ale staram się ograniczać swoje chamstwo do momentów, kiedy potrzebuję wulgaryzmu jako "podkreślnika" moich emocji. Uważam jednak, że tzw. poprawność polityczna MOŻE stać się absurdem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kiro, oczywiście mi tu nie chodzi o ekspresję w wypowiedziach, czasem podkreśloną wulgaryzmem, ale o prawdziwe chamstwo. Masz rację, że na Zachodzie poprawność polityczna niekiedy się wynaturza. Pisał o tym np. w książce "Rakiem" Umberto Eco, jednak wskazywał on na słuszność normalnej poprawności politycznej, takiej, żeby innych nie obrażać, żeby liczyć się z innymi, szczególnie mniejszościami, pokrzywdzonymi, bo większość zawsze sobie poradzi. Zdarza się, że właśnie przedstawiciele większości podnoszą gwałt, że to oni są dyskryminowani, ponieważ zabrania się im obrażać mniejszości. A kultura demokratyczna to też poszanowanie mniejszości.

      Usuń
    2. Każde zjawisko ma swoje formy skrajne i absurdalne. Także poprawność polityczna. Problem polega na tym, że mam wrażenie, iż w Polsce poprawność polityczna jest rozumiana jako lewacki spisek na wolność słowa, a nie jako (czym w gruncie rzeczy jest) wymóg grzeczności. To się przekłada na większy problem -- brak zrozumienia dla odmienności stanowisk innych.

      Usuń
    3. Owszem, Pak, uważam tak jak ty, że takie jest rozumienie w Polsce poprawności politycznej. O tym piszę w tym tekście, o tym pisałam nieraz. Ale to trochę jak rzucanie grochem o ścianę wobec niektórych.

      Usuń
    4. Niestety muszę się zgodzić z panem Balcerowiczem. Gdyby szkolnictwo w Polsce było lepsze - i tu biję się w pierś sam jestem nauczycielem - pan B... nigdy by nie został profesorem, a był jedynie pracownikiem cegielni.Choć nie jestem pewien czy i do tego ma jakiekolwiek kwalifikacje. Sam spowodował zamrożenie płac w szkolnictwie, co skutkowało odejściem ze szkół wielu wspaniałych nauczycieli, a teraz trzeba winę na kogoś zrzucić. Przecież robił to wielokrotnie. Nie powinniśmy się więc dziwić.

      Usuń
    5. Witaj Anonimowy, mogę się tylko zgodzić z tobą co do oceny działań Balcerowicza, a dowcipna forma wypowiedzi mnie urzekła. Pozdrawiam i zapraszam częściej.

      Usuń
  2. też blogger30 maja 2012 02:10

    Te twoje felietoniki to mizeria intelektualna, ale juz tytuly tych felietonikow to juz "pożal się panie boże", od kiedy to kowboje uprawiali sport? Debilka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisała się waćpanna adekwatnie...

      Usuń
    2. Witaj Kiro, no, rzeczywiście, jaka samokrytyka ze strony tego komentatora.

      Usuń
  3. Mario,mam mieszane uczucia co do tego jak może być - od entuzjastycznych aż do pełnej obawy. Sięgam pamięcią do relacji prasowych z poprzedniego turnieju EURO w Niemczech. Były pozytywne. O wielkich burdach i zagrożeniu życia nie pisano. Pisano o odkryciu "przyjaznej twarzy Niemców"... A przecież ten naród kojarzy się bardziej z agresją i brutalnością, prawda? Myślisz, że Polska może pokazać swoje ciemne strony bardziej niż te pozytywne?
    Pomijając wszystko, wspomniany film BBC był tendencyjny, ukazujący całe zło w koncentracie, na pewno trudno go uznać za prawdziwy obraz naszego kraju.
    Ciekawe będą nasze obserwacje i wrażenia po turnieju w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Bet, dziś w TVP1 pokazano niemal cały ten fragment o Polsce i ten film nie był specjalnie tendencyjny, bo tam zauważano, że to tylko wycinek naszego społeczeństwa. Cóż, kibice piłkarscy tworzą swoistą subkulturę. Nie znam w ogóle kibiców niemieckich, ale współcześni przeciętni Niemcy są o niebo bardziej tolerancyjni niż Polacy. Na Onetowym blogu jakiś czas temu pisałam (na podstawie chyba tekstu w "Newsweeku"), jak to w Polsce osoby ubrane bardziej oryginalnie czy ekstrawagancko spotykają się z agresywnym zachowaniem. No, może mniej w Warszawie, bo to duże miasto, gdzie się przewijają różne osoby, ale podawano przykład Łodzi czy Krakowa. My w dużej mierze jesteśmy ciągle prowincjonalni i tradycyjni oraz autorytarni.
      Niemcy, ci z zachodnich landów, są już europejscy, choć i tam są ugrupowania neofaszystowskie.

      Usuń
  4. Widziałem obszerne fragmenty. Niestety - BBC miało rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj dr Brunet, dziś też widziałam w TVP. No, niestety, my już się chyba opatrzyliśmy z paskudnymi napisami na murach, ale kogoś z Zachodu może to szokować. Bo różne skrajnie prawicowe ugrupowania zdarzają się wszędzie, ale jest to potępiane przez ogół, a u nas jest jakaś obojętność i swoiste przyzwolenie.

      Usuń
  5. Ile jeszcze trzeba ofiar, dramatów ludzkich, bolesnych doświadczeń zbiorowych i indywidualnych, aby tolerancja zapanowała, umożliwiła zgodę braterską ludzi, bez względu na różnice, zapewniła wykorzystanie wolności dla godnego życia? To nie moje, ale mi tu pasuje. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Uleczko, rzeczywiście to pytanie świetnie pasuje. I szkoda, że zbyt mało osób je dobie zadaje.

      Usuń
  6. Z dokumentem BBC mam kilka problemów. Po pierwsze, go nie widziałem. Po drugie, widziałem rasizm i antysemityzm kibiców. Po trzecie... widziałem też uśmiechniętych, serdecznych kibiców, pozbawionych zupełnie agresji.
    Zasadniczo -- program BBC (jak rozumiem) zaprezentował zjawisko skrajne. Dość popularne, ale nie większościowe, nawet wśród kibiców. Z punktu widzenia bezpieczeństwa kibiców brytyjskich, ten dokument jest zupełnie nietrafiony -- obcokrajowcy w dużych miastach mają niewielką szansę na spotkanie się z rodzimym rasizmem.
    Co nie zmienia faktu, że zjawisko istnieje i nie wolno udawać, że go nie ma. Może to wielkie zadanie dla szkół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Pak, cóż, ja nie mam doświadczeń z meczów, ale mam opinię na podstawie TV, na podstawie też tego, że w zwalczanie kibolstwa zaangażował się jakiś czas temu sam premier, i to tak z przytupem. A wobec tego problem musi być poważny, chyba że uznamy, iż premier angażuje się w marginalne sprawy.

      Usuń
    2. O! Ja pamiętam, jak twierdziłaś, że problem jest marginalny, a premier szuka zasłony dymnej, ja zaś byłem po przeciwnej stronie :D

      OK, odpowiadam poważnie. Problem nie jest marginalny, bo kibole to zauważalny element przestępczy, na dodatek kształtujący świadomość młodego pokolenia. Ale:
      1) nawet wśród kibiców kibole nie stanowią większości i niesprawiedliwe jest obarczanie wszystkich kibiców odpowiedzialnością za kiboli;
      2) reportaż pojawia się w kontekście Euro 2012, a to już coś innego -- kibole koncentrują się na rozgrywkach ligowych.

      Usuń
  7. Nawet skrajna wypowiedź dotycząca dużej grupy osób przestaje być obrazą, a staje się krzywdzącą opinią. Mamy wybór: tolerujemy takie opinię albo wprowadzamy cenzurę. W tym drugim wypadku takie opinie będą ukrywane, ukrywać będą się również przedstawiciele środowisk je wygłaszający. Zakaz swobodnego wyrażania opinii i możliwości skonfrontowania ich z innymi opiniami/ łącznie z możliwością ich ewentualnego potępienia czy wykpienia/ rodzi naturalny sprzeciw i frustrację osób formułujących obraźliwe opinię. Poglądy rasistowskie, ksenofobiczne, seksistowskie mają znacznie głębsze podłoże niż zasłyszane gdzieś opinie: zakazywanie ich głoszenia przypomina tłuczenie termometru przez kogoś, kto ma gorączkę.
    Liberał

    OdpowiedzUsuń