Opinie polityków, ekonomistów, dziennikarzy o tej sprawie i zaniedbaniach organów państwa są różne, choć początkowo dyskusję próbowano skierować na tory, jakie nadał jej uważany za guru naszej gospodarki Leszek Balcerowicz. Wypowiedział się on następująco:
Ryzykowny
byłby wniosek, żeby państwo mocniej pilnowało, a organy mocniej
ścigały, bo będziemy zmierzali w kierunku państwa
opiekuńczo-represyjnego.
Ekonomista dodał, że niepokoją go też komentarze, w których postuluje się objęcie większą kontrolą tzw. parabanki. - Objęcie większą kontrolą, czyli upodobnienie ich do banków. Ale jeżeli tak będzie, to pozbawimy ludzi wyboru. Wtedy będzie mniej ryzyka i mniej wolności. Jeżeli tak zaś będzie, to rozszerzy się szara strefa. [1]
Ekonomista dodał, że niepokoją go też komentarze, w których postuluje się objęcie większą kontrolą tzw. parabanki. - Objęcie większą kontrolą, czyli upodobnienie ich do banków. Ale jeżeli tak będzie, to pozbawimy ludzi wyboru. Wtedy będzie mniej ryzyka i mniej wolności. Jeżeli tak zaś będzie, to rozszerzy się szara strefa. [1]
I w tej wypowiedzi tkwi sedno sprawy, bo właśnie na podstawie takiego rozumienia gospodarki wolnorynkowej zbudowany został system w Polsce. Można więc rozumieć, że zdaniem Leszka Balcerowicza system walki z oszustwem i złodziejstwem, bo przecież o tym mowa w kwestii Amber Gold i podobnych instytucji, to system opiekuńczo-represyjny!
Czyż nie przypomina to przerzucania winy na zgwałcone kobiety, że miały zbyt krótkie spódnice, lub na starsze osoby za to, że niefrasobliwie pobierały pieniądze w bankomacie i złodziej im wyrwał torebkę? Przestępca zostaje usprawiedliwiony postępowaniem ofiary.
W rozumieniu twórców naszej gospodarki rynkowej rynek jest zupełnie czymś innym niż w podręcznikach ekonomii, gdzie jest miejscem spotykania się podaży i popytu, dokonywania transakcji kupna-sprzedaży, wyceny towarów oraz regulacji efektywnej alokacji kapitału, a jego warunkiem jest uczciwa konkurencja. W takich warunkach tradycyjnie rozumianego rynku mechanizm rynkowy eliminuje przedsiębiorców nieefektywnie rozporządzających kapitałem, nieodpowiadających na zapotrzebowanie konsumentów.
Najwyraźniej w Polsce po 1989 r. rynek ma całkiem inne założenia, istotą jego istnienia ma być walka z przestępczością gospodarczą i eliminowanie z gospodarki oszustów. To, co powinno być domeną państwa, zostaje przerzucone na konsumentów. Jeszcze raz zacytuję ministra sprawiedliwości:
To prawda, że nie zawsze mamy
czas i ochotę na głębsze sprawdzenie danego usługodawcy. Nie
przerzucajmy jednak tego obowiązku na państwo. [2]
To pokazuje najlepiej właśnie takie rozumienie zasad gospodarki rynkowej przez rząd. To nie przedsiębiorca, który podejmuje działalność, jak to się dzieje w normalnym kapitalizmie, ma ponosić ryzyko nietrafionych decyzji ekonomicznych, ale konsument ma ponosić ryzyko oszustwa i złodziejstwa! Państwo i min. Gowin ze swoim świętoszkowatym uśmieszkiem umywa ręce. To nie służby państwa, policja, prokuratura, sądy, ale rynek ma zwalczać przestępczość na koszt konsumentów!
Po co więc w ogóle mamy prawo? Po co kodeks spółek handlowych, prawo bankowe, po co KRS i obowiązek rejestracji przedsiębiorców i wiele innych ustaw?
O jakim wyborze mówi Leszek Balcerowicz odnośnie do parabanków? Skoro prowadzą one działalność, jaka w prawie bankowym jest przewidziana dla banków, to są bankami i w innej postaci niż banki nie powinny mieć możliwości funkcjonować. Jeżeli istnieje przepis, że nie można udzielać pożyczek na łączny procent wyższy niż 21, bo jest to lichwa, to każdy, kto ośmiela się udzielić pożyczki na wyższy procent powinien odpowiadać karnie jako lichwiarz.
Jak można w ogóle uważać, że dla konsumenta istotą wyboru jest możliwość przyjęcia oferty oszusta czy funkcjonowanie w majestacie prawa firm, które mają na celu ograbianie swoich klientów.
Zdecydowanie powinno być zmodyfikowane (zaostrzone) prawo dotyczące usług, szczególnie tych, gdy klient najpierw musi wpłacić środki, a dopiero potem dostaje usługę (lub nie!). Jeżeli ktoś ma środki finansowe, aby sprzedawać na straganie samolociki z plastiku, to nikt mu nie powinien pozwolić założyć linii lotniczych, jeżeli stać go na handel pietruszką, to nikt mu nie powinien zarejestrować biura turystycznego. Podobnie w kwestii firm deweloperskich. W przeciwnym razie państwo pozwala na działalność porównywalną z wyrywaniem torebek kobietom na ulicy. Różnica polega tylko na formie dokonania kradzieży, ale co do istoty jest to taka sama kradzież. Nie ma różnicy, czy ktoś wyrwie torebkę, czy weźmie pieniądze za usługę, której nie ma możliwości wykonać.
Uważam, że rozumienie wolnego rynku zarówno przez Leszka Balcerowicza, jak i ministra Gowina, lansującego deregulację zawodów, jako miejsca eliminacji oszustów na koszt konsumentów jest wypaczeniem zasad gospodarki rynkowej. Trudno się zgodzić z poglądem, że wolność to wolność oszukiwania i złodziejstwa, a człowiek mający zaufanie do uczciwego obrotu gospodarczego jest naiwnym frajerem i sam jest sobie winien, że poniósł straty.
Na szczęście nie wszyscy ekonomiści i komentatorzy tak właśnie rozumieją wolny rynek, niektórzy widzą konieczność zwalczania przestępczości przez państwo.
Niepokojące jest jednak, że minister tego rządu Jarosław Gowin oraz np. poseł PO Stefan Niesiołowski chcą przerzucić na konsumentów i rynek obowiązki państwa, i to nawet wbrew konstytucji. Art. 76. Konstytucji RP wszak mówi:
Władze publiczne chronią
konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich
zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi
praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa.
Dziwi mnie bardzo niezrozumienie przez ten rząd, samego premiera, który nie zabrał głosu w tej sprawie, jak bardzo szkodliwe jest utrwalenie się u obywateli przekonania, że każdy złodziej, oszust może działać w majestacie prawa, że na tym polega gospodarka rynkowa i ponoszone w niej ryzyko. I tak w Polsce jest dość niskie zaufanie ludzi nawzajem do siebie, a i do instytucji. A zdrowa gospodarka opiera się na wzajemnym zaufaniu działających w niej uczestników. Jak można oczekiwać, że ludzie będą odkładać pieniądze, ubezpieczać się, dokonywać zakupów, jeżeli mają przekonanie, że wszędzie może czaić się oszust, a więc są bezbronni i pozostawieni sami sobie ze stratami. A oszust śmieje się im w twarz, mówiąc, że to wolny rynek, i zakłada kolejną firmę do wyłudzania pieniędzy, a państwo to aprobuje.
Jeśli człowiek z wyrokami za przestępstwa finansowe bez problemu zakłada coraz to nowe firmy pobierające od ludzi pieniądze, to być może bez przeszkód pedofil zakłada przedszkole, a gwałciciel zostaje taksówkarzem? I jedynie niewidzialna ręka rynku ma się nimi zająć?
Wydawało się, że po doświadczeniach lat 90., gdy oszuści nabierali klientów na różne piramidy finansowe, firmy turystyczne nie wywiązywały się ze swoich zobowiązań, powstały za rządów SLD jakieś zabezpieczenia i rzeczywiście ładnych parę lat już się nie słyszało o takich oszustwach. Skąd teraz za rządów PO ten wysyp? To nie tylko Amber Gold, ale niepłacenie podwykonawcom za wykonane roboty budowlane, to oszukańcze biura turystyczne. Czy tylko sama zapowiedź deregulacji w gospodarce spowodowała wysyp oszustwa, czy też poluzowano jakieś przepisy, a może to praktyka działania wymiaru sprawiedliwości?
[1] http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103090,12275316,Poszkodowani_przez_Amber_Gold_sami_sobie_winni__Balcerowicz_.html
[2] Jarosław Gowin, Nie spadną na nas żadne plagi, "Rzeczpospolita", 22.05.2012.
Mario, mnie także zadziwia lekceważenie sprawy przez przedstawicieli rządu. Niebywałe jest kolekcjonowanie wyroków w zawieszeniu bez żadnych konsekwencji. To nie jest normalna praktyka jak sądzę dotyczy niektórych osób. Wszyscy się domyślamy dlaczego. Jest to niegodziwe.
OdpowiedzUsuńWitaj Bet, kilka dni mija i wydaje się, że sprawa jest zamiatana pod dywan. I tylko oszukani ludzie zostaną bez pieniędzy.
UsuńObawiam się, że w wyniku takich praktyk [bankowych, sądowych oraz szeregu innych] PO poniesie w wyborach [jeśli nie najbliższych to kolejnych]druzgocącą klęskę. Dobrą stroną tej nadchodzącej klęski mogłoby być wcześniejsze [lub równoległe] unicestwienie PSL [politycznej ***********, która sprzedaje się od swych narodzin temu, kto da więcej. Złą stroną - brak jakiejkolwiek konstruktywnej alternatywy, bo wybór między Millerem a Kaczyńskim jest wyborem między czerwonką a czarną ospą.
OdpowiedzUsuńWitaj sir Absurd, właśnie ten problem zagarnięcia przez PO do spółki z PiS dużej części sceny politycznej sprawia, że powstała sytuacja beznadziejna. A PO, mimo wszelkich draństw, będzie się wydawała ciągle mniejszym złem.
UsuńWitaj Mario. Bo my chyba jesteśmy społeczeństwem idiotów.. Idiota nie jest w stanie zrozumieć istnienia bezpośredniego związku pomiędzy tym kto rządzi a tym jaka jest jego sytuacja. Nie rozumie wpływu rządzących na swoje życie. To jest właśnie różnica między społeczeństwem idiotów a społeczeństwem obywatelskim. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko, obawiam się, że masz rację. Ale to nam dobrze nie wróży na przyszłość.
UsuńWrócmy do idei IV Rzeczypospolitej. PeOwcy a wczesniej SLD pokazali już do czego są zdolni.
OdpowiedzUsuńWitaj, problem w tym, że i IV RP zdołała już też nas wystraszyć, a w każdym razie wprowadzić złą atmosferę.
UsuńWolnego rynku w Polsce nie ma!
OdpowiedzUsuńJeśli dopłaca się rolnikom do wyrobów TO JEST WOLNY RYNEK?
Dlaczego nie dopłaca się na przykład do warsztatów samochodowych? Gabinetów kosmetycznych??? I tak dalej i dalej!
Polska jest rajem DLA ZŁODZIEI!
To też zasługa Leszka Balcerowicza.
JAK NAJMNIEJ KONTROLOWAĆ!
Czyli zachęcić złodziei do kradzenia!
Zapraszam do siebie. Wróciłem z Amsterdamu.
Ale i pozdrawiam:)
Witaj Vojtku, cóż dopłaty do rolnictwa to system trwający od dziesiątków lat, więc nie da się go nagle zdemontować. Ale uważam, że należy przemyśleć wspólnotową politykę rolną.
UsuńMoim zdaniem wystarczy tylko, żeby odpowiednie instytucje państwa wykonywały swoje obowiązki i nic nie trzeba zaostrzać, gdyż w Polsce i tak wolności ekonomiczne są - zwłaszcza na tle np. Francji lub Anglii - reglamentowane. Jeśli prawo pozwala karać za handel drobiem lub prowadzić kramik z zabawkami bez odpowiedniej rejestracji w urzędzie gminy lub w sądzie, to nie ma przeszkód, żeby z z równą surowością karać kogoś, kto handluje złotem. Bo prawo na to jest, tylko odpowiednie urzędy stosują w odniesieniu do różnych podmiotów różną miarę.
OdpowiedzUsuńMadoff w USA przeputał miliardy powierzonych mu dolarów, inne parabanki trochę mniej, ale tam nikt nie głosi, że państwo zawiodło i że trzeba zaostrzyć przepisy. Jest wolność robienia ze swoimi pieniędzmi co się chce. Można je oddać do banku, zainwestować w akcje, kupić obligacje lub pożyczyć komuś, kto obiecuje oddać z dużym procentem i do tego w złocie.
Witaj Stefanie, teoretycznie masz rację, ale rzecz w tym, że u nas prawo nie działa jak należy. Za bardzo się wszystko rozpadło na wiele instytucji, niezależnych, ale na tej zasadzie, ze nieodpowiedzialnych, między którymi nie ma przepływu informacji.
UsuńMadoff jednak nie był młodym człowiekiem znikąd. Jasne, że gdy zejdzie na złą drogę ktoś o dobrej reputacji, to może wyrządzić więcej szkód. Natomiast taki właściciel Amber Gold nie miał w ogóle prawa założyć, gdy państwo dobrze działało, swoich firm.
Witaj Mario,
OdpowiedzUsuńostatnio miałam spore zaległości w czytaniu innych blogów, a więc i na Twój zaglądałam rzadziej.
Cieszę się, że znów przynajmniej kopiujesz swoje teksty na blogspota, na onet już zupełnie nie mam cierpliwości, mnie tamte blogi otwierają się wieki a czasem wcale a pozostawionych komentarzy najczęściej nie widać, czasem pojawiają się dopiero po jakimś czasie itd.
Nadrabiam więc zaległości i z zainteresowaniem czytam Twoje wypowiedzi jak zawsze komentujące aktualną sytuację w kraju.
Pewnie nie zdążę się wypowiedzieć we wszystkich kwestiach, ale czytam i jestem :)
serdecznie Cię pozdrawiam!